Wakacje z dzieckiem!

Temat na czasie: wakacje z dzieckiem.


Ile to ja razy słyszę: ''nie no, co ty, nigdzie nie jadę, on ma kilka miesięcy, niestety muszę zrezygnować z wypoczynku''. ''i co, mam jechać i prać i gotować?'' ''a weź mi idź, przecież nie będę wózka pchała po plaży''.


Wakacje z malutkim dzieckiem nie są udręką! Obiadki można ugotować i włożyć w słoiki w domu. Cycem jak ktoś karmi, to już w ogóle bajka, bo pożywienie ciągle przy sobie. Prania nie musisz robić - weź duży zapas ciuchów, a jak już bardzo się o to martwisz, to istnieją pralki turystyczne. Zapytaj  - może gospodyni domu/hotelu/domku może udostępnić Ci swoją pralnię. Za dobry uśmiech albo kawę. 



W pierwszą dłuższą podróż pojechał jak miał niespełna trzy miesiące.
Podróż trwała trochę dłużej niż zwykle, bo robiliśmy więcej przystanków. Przewijanie, zmiana pozycji, karmienie i te sprawy. 
Nie narzekałam, spakowałam solidnie torby, dla siebie kilka par gaci i ciepłe skarpety.
Dla niego dwie duże torby, bo niestety tam gdzie my jeździmy, dziura zabita dechami, więc o ubranka dla takich maluchów ciężko.
Pampersy, kosmetyki i mleko - wszystko kupowałam u siebie w Poznaniu i tam wiozłam. Bo cenowo też gorzej, a i Biedronka daleko. Zresztą ja lubię mieć ''na zapas''.

Z takim dzieckiem lepiej mieć wszystko zaplanowane: zarezerwowany domek/hotel w czystym i cichym miejscu, blisko do plaży (piszę tu o plaży, bo my głównie nad morze jeździmy) i spokojne miejsca na spacery (wyobrażacie ściskanie się z wózkiem przez ogromne tłumy wczasowiczów ? bo ja nie).


Miałam do pomocy mamę, tatę i siostrę. Więc na wypasie. W wolnej chwili gdy Kacper spał, śmigałam po sklepach.

Wczesnym rankiem i po południu, gdy nie było już upału - spacerowaliśmy po plaży i porcie lub spał w wózku, a my łapaliśmy słońce.

Dobrym pomysłem jest zabranie pół-namiotu i karimaty, tam też leżał grzecznie na plaży, a my go zabawialiśmy.

Nawet podczas sztormu, ratownicy pochowani w swoich budkach, a my poubierani w najcieplejsze rzeczy. Kacprowi przykryłam wózek kocykiem i na to zarzuciłam folię przeciwdeszczową, bo głowy chciało pourywać, ale łapaliśmy jod ! Mnóstwo jodu.

Nie patrzyłam na to, że się nie opalę, czy nie napiję piwa.
Cieszyłam się tym, że mogę spacerować w pięknym miejscu z moim cudem świata.

Nie narzekajcie, gdy Wasze dziecko chce po raz kolejny złotówkę na automaty. Nie żałujcie tego, a już na pewno nie wtedy, gdy pijecie swoje kolejne piwsko!
Nic mnie bardziej nie wkurza niż sytuacja, gdy widzę dziecko, które prosi o lizaka, a ktoś mu tego odmawia, kupując sobie kolejnego żubra w markecie. 
Wakacje są od tego żeby sobie niczego nie żałować. Przede wszystkim Waszym dzieciom.



Nie jedziecie na obóz przetrwania, a odpocząć od pracy i codziennych obowiązków.

Tak, dzieci to też jakby obowiązek, ale jaki przyjemny! 

Od tego jesteśmy, żeby im też pozwolić się czasem ''wyczilować''.


Reasumując, wakacje z dziećmi są zupełnie inne, nadal musimy się opiekować naszymi pociechami. Czujnie obserwować ich podczas kąpieli, zabaw, nie puszczać samych w tłumy.
Pozytywne nastawienie, to podstawa! Bo ja też mogłam załamać ręce, że on przecież za malutki i gdzie ja go będę taki kawał zabierać, ale cieszę się, że się zdecydowałam. Bo to były najfajniejsze wakacje od kilku lat. Nawet jeśli temperatura dała nam w kość! 

Udanych wakacji!








PS. jaki on był maleńki!

Komentarze