Matka na swoim.

Pobudka - 7-8 rano, bo tak moje dziecko wstaje codziennie. Czasami uda się nawet przeciągnąć do dziewiątej. Wbrew pozorom, nie kładziemy go późno, góra dwudziesta pierwsza.

Dziecko je mleko, potem idziemy na spacer po bułki, do naszego wspólnego śniadania.
Wracamy, bawimy się, zjemy omlet lub coś innego, równie dobrego.

Potem jest drzemka - ja w tym czasie pracuje. Wrzucam ogłoszenia z ubraniami/zabawkami.
Śledzę grupy na Facebooku. Robię zamówienia.

Później mała przekąska i kolejny spacer. Przeważnie na plac zabaw albo oglądamy tramwaje przy pętli.

Wiadomo, po południu obiad, potem kąpanie i sen.


Jakoś to się teraz tak już unormowało, że będę miała czas na skrobnięcie coś tutaj.
Teraz Młody jest na spacerze z Tatą, a ja oczywiście odpoczywam.


CZYLI
.
.
.
.
.
.
.


Latam jak ze sraczką odpisując klientom i jednocześnie mieszam łyżką chińszczyznę.

Chciałaś być na swoim ? Chciałaś być z dzieckiem ? TO MASZ!


Ale wiecie co, podoba mi się to.

Bo ja jestem sobie szefem i już wiem, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć.

Chcę mieć urlop ? Tuż przed biorę się ostro do roboty i potem odpoczywam.
Chcę sobie zrobić wypłatę ? Wchodzę na konto firmowe i przelewam na prywatne.

Nie wyobrażam sobie teraz latać między pracą i żłobkiem. Szczególnie, że P.  w te letnie dni, ma urwanie głowy w pracy.

Fajnie jest, naprawdę. 

Komentarze